czwartek, 30 kwietnia 2015

[?] Balsam Szostakowskiego (Avilin)

Na fali poszukiwania ratunku dla swojej skóry, znalazłam w sieci artykuły na temat Balsamu Szostakowskiego, znanego dziś pod nazwą Avilin. Jest to substancja działająca jak opatrunek - jałowa, uniemożliwiająca rozwój bakterii, izolująca skórę od środowiska (uwaga, to samo mówi się np. o parafinie).

Jakoś niedawno udało mi się go kupić w formie sprayu. Przedziwna substancja. Pachnie "przemysłowo", kolor ma żółtawy, po napryskaniu jej na skórę, nie da się jej zmyć. Wszystko się do niej lepi. Jedyny benefit - z tego wszystkiego odechciewa się drapać;)

Nie wiem, na jakie stany mogłabym używać tego specyfiku. Może na rany. Na pewno nie na alergię skórną.

wtorek, 28 kwietnia 2015

Frytki z olejem z czarnuszki

Mój pierwszy wpis z serii kuchennych;) Do czego to doszło, że prowadzę blogaska kulinarnego... Ale do rzeczy.
Od kiedy z mojego jadłospisu zniknęło mleko, pieczywo, orzechy, czekolada, produkty przetworzone, żywię się marną kaszą z warzywami, której mam już dość. Podniebienie pieszczę więc - frytkami. Na kolację. Niezdrowo, ale jak smacznie. Moja dietetyk co prawda złapała się za głowę, jakie niezdrowe rzeczy w siebie wpycham. Ja jednak nadal myślę, że od czasu do czasu - czemu nie.

Jak przygotować?
Banalnie.
Frytki - normalne, mrożone, chociaż z dbałości o "tylko naturalne produkty" powinnam raczej sama zrobić z ziemniaków... Pieczone w piekarniku 10-20 minut, jak na opakowaniu przykazali.
Po wyjęciu frytek z piekarnika, obsypuję je przyprawą kebab-gyros* i dodaję trochę oleju z czarnuszki (olej z czarnuszki zakupiony na Targu Pietruszkowym, 15 zł za butelkę). Dzięki czarnuszce smak frytek jest fantastyczny - taki, jak lubię, czyli nieco "dziki" i tajemniczy.

Czarnuszka
Mawiają, że olej z czarnuszki jest dobry na wszystko i bardzo zdrowy. Może tak, może nie. Tu nieco treści na ten temat: Nigella sativa L. – związki czynne, aktywność biologiczna

Niestety, jak wynika z tego artykułu, smarowanie się olejem z czarnuszki nie przynosi jakiś wyjątkowych efektów:
"W celu ustalenia skuteczności 15% maści z olejem z nasion czarnuszki przeprowadzono próbę kliniczną z podwójnie ślepą próbą, kontrolowaną placebo, na 20 pacjentach z dermatozą atopową. Przez 4 tygodnie pacjentom aplikowano maść na jedną stronę twarzy, a placebo na drugą stronę. Ocenie poddano nasilenie zmian i swędzenie skóry. Mierzono także transepidermalną utratę wody, nawodnienie skóry i pH u wszystkich pacjentów. Na końcu badania przeprowadzano wywiad na temat działania maści oraz placebo na skórę. W wyniku badań okazało się, że żaden z badanych parametrów nie różnił się istotnie w grupie stosującej maść z olejem i placebo"

Spożywanie oleju również nie wpłynęło na egzemę atopową (czyli AZS):
"(...) u osób dorosłych, zmniejszeniu ulegał katar, nie notowano jednak istotnej poprawy w objawach astmy i egzemy atopowej, poziom triglicerydów i LDL cholesterolu nieznacznie się obniżał, niewiele wzrastał poziom HDL, podczas gdy subpopulacje limfocytów, poziom kortyzolu endogennego i uwalnianie ACTH pozostawały bez zmian."

Czarnuszka wykazuje natomiast działanie przeciwzapalne, przeciwbakteryjne, przeciwgrzybicze, przeciwwirusowe

Reasumując: może czarnuszka nie wyleczy mnie z AZS, ale jest dozwolonym dodatkiem o bardzo intrygującym smaku.

czwartek, 23 kwietnia 2015

[OK] Maść konopna

Pierwszy mój artykuł z serii kosmetycznych poświęcę maści konopnej, czyli mojemu całkiem nowemu odkryciu.

Maść konopną poleciła mi znajoma, która zmagała się z alergią (nie znam szczegółów) oraz nieco zakręcona pani sprzedawczyni w sklepie zielarskim.

Moja maść konopna.

Mój egzemplarz jest z czeskiej firmy Topvet: "Hemp seed oil - Konopna mast 70%". Na odwrocie można przeczytać następujący opis (nieco polskawy - czyżby Google Translator? Przeredagowałam go odrobinę, bo wstyd cytować):

"Olej konopny jest przeznaczony do stosowania przy problemach skórnych takich jak egzema i świąd skóry. Korzystny dla skóry suchej. Olej konopny jest bogaty w nienasycone kwasy tłuszczowe (kwas linalova alfa-linolenowy i gamma-linolenowy). Zwiększa liczbę ceramidów w skórze, co zwiększa jej naturalną funkcję barierową. Nawilża i regeneruje."

W konsystencji maść jest dość twarda. Nie jest to lejący się emolient, którym posmarujemy sobie plecy. Początkowo nie wiedziałam, jak się za tą maść zabrać, smarowałam się więc całym pudełkiem;) Później odkryłam, że dobrze się sprawdza, by przejechać po prostu paznokciem po powierzchni maści - na płytce odłoży się pewna ilość kremu. Czyli do stosowania raczej na małych powierzchniach. Na skórze trzyma się dobrze, tworzy tłustą warstwę, nie ściera się. Możliwe, że lekko redukuje świąd - tak czy inaczej, smarowanie się tą maścią np. w pracy, pozwala mi przetrwać dzień.

Hello world!

Cześć!
Założyłam bloga (nie wiem, który to już w mojej historii;)), aby towarzyszył mi w mojej drodze do zdrowego życia.

Mam AZS - atopowe zapalenie skóry. Poza tym mam milion innych i o wiele ciekawszych rzeczy (na przykład kilka fajnych rowerów:)), ale na łamach tego bloga będę się koncentrować raczej na aspektach zdrowia, kuchni i postępów w leczeniu tej dziwnej choroby. Chociaż o rowerach też pewnie napiszę:)

O AZS przeczytałam kiedyś inny fajny cytat (na Sio AZS-ie!): "To nie jest wirus ani bakteria. To AZS. To Twój nowy styl życia, który wywróci Twój Świat do góry nogami". Ciężko się z tym cytatem nie zgodzić, zwłaszcza po lekturze n-tej strony, poświęconej temuż tematowi...

Tak w ogóle to nie znoszę ani gotować, ani się kremować (większość życia spędziłam o mydle, szamponie, dezodorancie i paście do zębów w roli kompletu moich kosmetyków - do dziś pamiętam zdziwienie znajomej, która zaczęła wypytywać mnie, jakiż to kosmetyków używam, że mam taką ładną cerę...), no i nie jestem eko-oszołomem.

Ładne kwiatki z tym azs...