środa, 16 grudnia 2015

[NIE] "hipoalergiczna" Ziajka

Niestety, reklamowana jako "hipoalergiczna", "bezpieczna dla alergików" Ziajka zawiera cocamidopropyl betaine, alergen roku 2004.

A konkretnie mówię o tych dwóch produktach:
Ziajka - kremowe mydło dla dzieci, hypoalergiczne
Ziajka - żel do mycia ciała i włosów, dla dzieci, hypoalergiczny.

No cóż... Trzeba czytać etykiety.





wtorek, 10 listopada 2015

[NIE] Dermaveel - krem na atopowe zapalenie skóry

Dziś o specyfiku Dermaveel krem na atopowe zapalenie skóry

"Dermaveel jest wyrobem medycznym stosowanym w leczeniu wspomagającym atopowego zapalenia skóry (AZS) oraz innych dermatoz o niewiadomej etiologii, w przebiegu których występuje sucha skóra, zaczerwienienie i świąd skóry.
Nie zawiera sterydów, barwników, substancji zapachowych, parabenów, olei mineralnych oraz konserwantów."


Cud miód? Pachnie pięknie. W końcu zawiera alkohol;)

 
Skład:
ektoina, woda, gliceryna, glikol pentylenowy, pantenol, glikol kaprylowy, hydroksyetyloceluloza, trigliceryd kaprylowy/kaprynowy, olej z nasion Simmondsia chinensis, skwalan, tokoferol, olej z owoców Olea europaea, uwodorniony olej roślinny, masło z Butyrospermum parkii, wyciąg z owoców Vanilla planifolia alkohol denat., karbomer, karbomer sodowy, guma z Rhizobium, wyciąg z kory Corylus avellana, uwodorniona lecytyna, alkohole C12-16, kwas palmitynowy, ceramid 3. Zawiera 3,7 % alkoholu.

Cokolwiek poeta miał na myśli, reklamując ten specyfik jako zamiennik sterydu, u mnie to się nie sprawdziło. Chwilę po aplikacji skóra swędzi i piecze i taki stan utrzymuje się przez długi czas. 

Na testach płatkowych wyszło mi UCZULENIE na ten krem. 

Polecam ostrożność.

poniedziałek, 9 listopada 2015

Herbatka

Uwielbiam herbaty, zwłaszcza ziołowe. Za herbatą "herbatą" coraz mniej przepadam. Swego czasu natknęłam się jednak na całkiem niezłą mieszankę. W sklepie ciężko kupić mieszankę ziół - no chyba że pod płaszczykiem środka odchudzającego;)

Wielka szkoda, że nie jest już produkowana (przynajmniej nie widzę jej w sklepach), bo kompozycja naprawdę przyjemna w smaku.

Skład:
Jabłko, herbata Pu-erth, owoc anyżu, mate, liść mięty, skórka cytryny, inulina, owoc dzikiej róży, skórka pomarańczy, aromaty, liść maliny

Zawiera liść maliny - jedno z moich ciekawszych odkryć ziołowych. Fantastyczne w smaku!

środa, 28 października 2015

Szampony bez cocamidopropyl betaine

Lista wpisów, gdzie prezentowane są szampony bez cocamidopropyl betaine (nie testowałam tych szamponów, ale mam taki plan - jeśli dany szampon przetestuję, to zalinkuję do niego):

niedziela, 25 października 2015

[? / NIE] Biały jeleń

Wyjechałam i zapomniałam wziąć mydła Aleppo. Spakowałam tylko Białego Jelenia, w którym planowałam prać ręcznie ubrania. Minął tydzień, a moja skóra już zaczyna wracać do kiepskiego stanu - mimo natłuszczania maścią konopną, na zgięciach dziwne przesuszenia, liszaje, skóra się zaczyna łuszczyć, jest jakaś czerwonawa. Wniosek: albo "coś" mi nie służy, albo Jeleń jednak uczula (mimo że na płatkach tylko z początku podrażnił, a później rzekomo nie wystąpiła alergia). Pan profesor znowu miał rację - Biały Jeleń to jeden wielki "hipoalergiczny fake" (zwłaszcza ten w płynie, z cocamidopropyl betaine)?

Z racji wyjazdu nie zawsze mam dostęp do swojego mydła. Zgrzeszyłam i umyłam dłonie mydłem w płynie. Reakcja jest wręcz natychmiastowa - swędzenie (może to efekt placebo) i pękająca skóra na palcach. Wniosek: moja alergia na DMAPA jest prawdziwa.

Szampon Nivea Baby też nie do końca mi służy. Moja głowa nadal śnieży. I swędzi. Czekam na powrót do domu i na przetestowanie kolejnego szamponu...

poniedziałek, 19 października 2015

[?] Probiotyki - Multilac Baby

Mówi się, że alergicy powinni zażywać probiotyki. Czy jest to uzasadnione naukowo i czy w moim przypadki również ma uzasadnienie - nie wiem. Podejrzewam, że ma to zastosowanie raczej w przypadku alergii pokarmowych i dziecięcych. W razie czego, linkuję do ciekawego wpisu na ten temat - Porównanie składu probiotyków na stronie Urok życia alergika.

Przez pewien czas zażywałam Multilac Baby, ponieważ wg wyżej wymienionego porównania, posiada najwięcej różnorodnych szczepów. Czy coś mi to dało? Nie zaobserwowałam. Sam probiotyk jest natomiast smaczny - trochę jak mleko w proszku.

Spory marketing tworzy marka Latopic - reklamujące swój probiotyk dla osób chorych na atopowe zapalenie skóry. Podkreślam słowo marketing;)

czwartek, 15 października 2015

Jest dobrze

Jest dobrze. A nawet bardzo dobrze! 

Wywaliłam wszystkie szampony i mydła zawierające cocamidopropyl. Żyję więc o 5% mydle Aleppo, szamponie Nivea Baby na włosy (choć średnio z niego jestem zadowolona), maści konopnej, paście do zębów i nitrylowych rękawiczkach do mycia naczyń i sprzątania (gumowe śmierdzą, a lateksowe czasem zawierają perfum - mój alergen). W pracy mam swoje mydło, tymczasowo jest to Biały Jeleń (bardzo niepolecany z powodu dużej ilości alergenów, ale na szczęście "u mnie działa"). Dezodorantu niestety również musiałam się pozbyć... Radzę sobie za pomocą częstszych kąpieli i dodatkowego mycia w razie potrzeby. Zobaczymy, jak to się dalej potoczy, może uda mi się znaleźć nieuczulający mnie dezodorant. 

Unikam przekąsek zawierających sztuczne składniki. Nie jem czekolady. Nawet boję się spróbować - obecny stan jest tak fantastyczny, że nie chcę tego zaprzepaścić. Lepsze niż czekolada są daktyle albo jabłka. Tak, czasem jeszcze mam ciągotki - ach, zjadłabym czekoladę - na szczęście szybko mi przechodzi ;) O ile dawniej byłam w stanie zjeść całą czekoladę (albo całą paczkę ciastek) na jeden raz - teraz po jednym, czy dwóch po prostu mi się odechciewa. Sklepowe słodycze wydają mi się za słodkie. Nie zauważyłam natomiast, aby miało to wpływ na moją wagę ;)

Poprosiłam też o powtórną dawkę preparatów przeciwgrzybiczych - mam podejrzenie, że złapałam coś na basenie lub dolna część zgięć nie doleczyła się podczas poprzedniej serii. Mam więc maść i tabletki. Tym razem reakcja alergiczna nie wystąpiła, wobec czego grzyba albo nie było, albo było go bardzo mało. 

Skóra wreszcie zaczyna być normalna. Na zgięciach jest gładka i gdyby nie przebarwienia związane z opaleniem się zdrowej skóry - pewnie nie byłoby śladu. To NIESAMOWITE!!! Skóra na dłoniach nie jest jeszcze idealna - gdy zegnę ręce, widać ze na jednej dłoni skóra marszczy się. Wszystko mam nadzieję idzie jednak ku lepszemu. Nic, tylko podziękować mojemu lekarzowi :)

środa, 14 października 2015

[OK] Szampon Beaming Baby


Jeszcze w zeszłym roku, sporo przed założeniem tego bloga, zakupiłam szampon dla dzieci Beaming Baby. Jak zachwalał producent, jest to produkt organiczny, czyli w wolnym tłumaczeniu: modny. Kłóciłabym się z ta organicznością, bo pierwszym składnikiem jest woda, a z tego, co pamiętam z chemii, h2o nie jest substancją organiczną;) Zostawmy jednak złośliwości, marketing jest marketingiem.

Skład: Aqua (Water), Aloe Barbadensis Leaf Juice* (Organic Aloe Vera), Lauyl Glucoside (Coconut derived), Citrus Aurantium Amara (Orange Blossom), Flower Distillate (Floral Water), Sodium Cocoamphoacetate (Coconut Derived), Phenoxyethanol (Approved Preservative), Sodium Chloride (Salt), Xanthan Gum (Vegetable Derived), Potassium Sorbate (Approved Preservative), Citrus Grandis Seed Extract* (Organic Grapefruit Seed), Citric Acid (Fruit Derived) - *Certified Organic

Szampon nie ma SLS i tym podobnych substancji, w związku z czym w ogóle się nie pieni. Trzeba nakładać go dużo, inaczej bardzo ciężko umyć głowę bez splątania włosów w kołtun. Pachnie miodem, bardzo przyjemnie.
Nie podrażnił mnie, jednak ze względu na trudny sposób aplikacji, użyłam go ostatecznie jako płynu do mycia skóry lub szamponu "awaryjnego". Podejrzewam natomiast, że może świetnie się sprawdzić w przypadku małych dzieci, które posiadają krótkie włosy. 

Zaletą jest, że nie posiada cocamidopropyl betaine.

piątek, 9 października 2015

Szampon NIVEA Baby

W związku z moją alergią na cocamidopropyl betaine, wciąż jestem na tropie szamponu, którego mogłabym używać. Póki co, od początku października testuję "NIVEA Baby Delikatny szampon nadający połysk, hipoalergiczny".

Skład: Aqua, Decyl Glucoside, Sodium Myreth Sulfate, PEG-200 Hydrogenated Glyceryl Palmate, PEG-80 Sorbitan Laurate, PEG-90 Glyceryl Isostearate, Disodium PEG-5 Laurylcitrate Sulfosuccinate, Polyquatemium-10, Chamomilla Recutita Flower Extract, Tilia Cordata Flower Extract, Bisabolol, Laureth-2, Citric Acid, Gycerin, Sodium Laureth Sulfate, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Sodium Benzoate, Parfum

Jest dobrze. W pierwszych dniach na głowie mam elektryzujący się puch, w kolejnych - tłuste strączki;) Ciężkie jest życie alergika.

poniedziałek, 5 października 2015

[NIE] Pirolam, Stieprox - szampony przeciwłupieżowe

Dwa przeciwłupieżowe szampony, których z pewnością nie mogę używać z powodu Cocamidopropyl betaine...

Pirolam




Dostępny na receptę Stieprox również zawiera wyżej wymieniony składnik.



Szkoda. 

Znalazłam natomiast stronę, gdzie wymieniono producentów, którzy zobligowali się do wycofania Cocamidopropyl betaine: http://www.ceh.org/cocamide-dea-companies/
Sporo nieznanych mi marek (najpewniej nie są obecni na polskim rynku). Znam tylko Colgate-Palmolive Company, które planuje wycofać CAPB z "Palmolive Caprice Especialidades" (szampon - wygląda na to, że również niedostępny u nas). No to fajnie... 

czwartek, 1 października 2015

Ciastka owsiane

Przepis na niezdrowe ciastka;) Zawierają dużo tłuszczu (cała kostka masła), a co do jakiś specjalnych wartości odżywczych - hmm... Z pewnością natomiast są lepszą przekąską, niż tabliczka czekolady, zwłaszcza ze zredukowaną ilością cukru.
W tej proporcji są to ciastka "wytrawne" - dobre na przekąskę w pracy, aczkolwiek do słodyczy bym ich raczej nie zaliczyła.



Przepis oryginalnie stąd: http://allrecipes.pl/przepis/4235/proste-ciasteczka-owsiane.aspx, zmodyfikowany przeze mnie:

środa, 30 września 2015

Kokosanki - banalne ciasteczka

Kokosanki robiła zawsze moja babcia w okresie bożonarodzeniowym. Okazuje się, że są banalne w wykonaniu - czas przygotowania + pieczenia to jakieś 40-50 minut. Co więcej, są to ciasteczka bezglutenowe. Nie mam alergii na gluten, ale wiem, że niektóre osoby mają z tym problem, więc - ku pamięci, zamieszczam przepis. 


Ciastka powstały na bazie przepisu http://www.mojewypieki.com/post/kokosanki-przepis-ii. Moja modyfikacja:

wtorek, 29 września 2015

Testy płatkowe - 3-(dimetyloamino)propyloamina

Testy płatkowe zakończone. Po tygodniu paradowania z plecami całymi w próbkach i oznaczeniach, wreszcie mam wyniki. 

Nie wyszło żadne uczulenie na wszelkie metale, parabeny, (Polska Seria Podstawowa), żywice epoksydowe, barwniki i apretury tkanin itd. Wobec czego poddane w wątpliwość zostały moje zeszłoroczne testy płatkowe. Aktualne wyniki w zasadzie są tylko dwa...

3-(dimetyloamino)propyloamina

Inna nazwa: DMAPA
Składnik substancji powierzchniowo czynnych oraz utwardzacz żywic epoksydowych. Dodatek paliw, barwników, pestycydów, spoiw. 
Ponadto może znajdować się w skórze, papierze, gumie, plastikach utwardzanych (tragedia - spróbujcie znaleźć element powszechnego użytku, nie będący z plastiku - a mamy tego sporo - komputer, telefon, przeciwsłoneczne okulary...). Jak się dowiedziałam, plastiki do pakowania żywności są pod tym względem bezpieczne (nie są zawierają żywicy).

Znalazłam krótki film na ten temat:


poniedziałek, 3 sierpnia 2015

[TAK] Mediderm

W czasach, gdy nie wiedziałam jeszcze, co mi dolega, jedna pani alergolog przepisała mi maść Mediderm, którą miałam smarować się kilka razy dziennie.

Jak na owe czasy, faktycznie była to jedyna maść, która dodatkowo nie podrażniała mojej skóry. Za to duży plus.

Sprzedawana w wiaderku, umożliwiała pokrycie kremem dużych obszarów skóry. Niestety, opakowanie ma także wadę - wydaje mi się, że podczas aplikacji "zakaziłam" sobie krem i (uwaga, teoria spiskowa) tylko rozsmarowywałam bakterie/grzyby po całej skórze. Niestety, z każdym kolejnym opakowaniem Medidermu kondycja mojej NIELECZONEJ, a tylko zasmarowywanej skóry stopniowo pogarszała się. 

Skład - OK. Konsystencja - OK, łatwy w aplikacji emolient. 





Werdykt - nawilżanie TAK, ale przede wszystkim DIAGNOZA i LECZENIE. Tych dwóch elementów jakoś zawsze brakowało u lekarzy, których miałam "przyjemność" odwiedzać...

A dodatkowy morał z tej bajki? Nigdy więcej "dermatologów z przypadku" oraz "alergologów z pobliskiej przychodni". Gdybym nie zdecydowała się na diagnozę i leczenie u profesora Śpiewaka, pewnie dziś miałabym już w 100% skórę pokrytą zmianami... Ale za to byłabym po odczulaniu na kurz i koty, imponujące. Pomogłoby tyle, co umarłemu kadzidło... 

niedziela, 2 sierpnia 2015

Od połowy czerwca do końca lipca.

Mały sukces. Po serii wiosennych wizyt u prof. Śpiewaka (polecam!), stan skóry znacznie się poprawił. Mam nadzieję, że nie jest to tajemnica lekarska - dostałam parę leków przeciw grzybicy (do smarowania i w tabletkach) i ogromne zapalenie skóry jakie non-stop miałam, ustąpiło! Nie oznacza to niestety, że cudownie ozdrowiałam, ale zmiany skórne nie są już aż tak uciążliwe. Nadal bywa że drapię się jak szalona, ale nie mam już ran, stanu zapalnego ani opuchlizny. Zwłaszcza przeglądając zdjęcia widzę znaczną poprawę. 

Kolejna kwestia - słońce. Działa cudownie. W czerwcu "spaliłam sobie skórę" na rowerowym wyjeździe, od tego czasu sukcesywnie dogrzewam ją w słoneczne dni. Pewnie chodzi o witaminę D. Biorę ją też w tabletkach, dawka 4000 jednostek dziennie - okazało się bowiem, że miałam bardzo duży niedobór. Szkoda, że żaden z lekarzy wcześniej o tym nie pomyślał, dopiero profesor wysłał mnie na badanie. A jest takie proste - robi się je z  krwi i czarno na białym widać, czy ktoś ma niedobór, czy nie. Mogłam sama o tym pomyśleć, niestety w sieci możemy przeczytać tyle różnych teorii leczenia i diagnostyki, że ciężko samemu zdecydować się na cokolwiek. Testy na obecność pasożytów, testy alergiczne z krwi - również można je wykonać w większości laboratoriów - bez skierowania! Warto mieć pewność. 

Niestety, pomimo tej widocznej poprawy, widać że skóra jest nadal chora. Ogólnie - na zgięciach jest raz dobrze, raz źle. Bywają dni, że nie powiedziałabym, by kiedykolwiek było z nimi coś nie tak, a bywają takie, że wszystko jest lekko czerwone i lekko swędzi. Skóra łuszczy się "drobnoziarniście". Na dłoniach, palcach, niestety jest ciut gorzej.  Od czasu do czasu potraktuję dłonie sterydem - max. 2x w tygodniu. Dłonie niby nie swędzą, ale naskórek twardnieje, przez co łuszczy się prostopadle do długości palców i zdrapuje (lub ja go zdrapuję, niestety), pozostawiając niefajne ranki, bolesne przy zginaniu palców. To twardnienie jakoś kojarzy mi się z maścią konopną, pojawiło się gdy zaczęłam ją stosować, ale boję się próbować nowych maści. Parafina/wazelina (m. in. Mediderm lub maści robione) jakoś tak nieprzyjemnie nawilża tą skórę, że naskórek zaczyna się rozmiękczać i "paprać" - wtedy starczy jedno głupie zadrapanie i głęboka rana gotowa. Ogólnie doszłam do wniosku, że wolę jak naskórek jest lekko przesuszony niż rozmiękczony - mniej swędzi? Drapanie nie jest wtedy takie wyniszczające?
Pojawił się też nowy problem - łuszcząca się skóra, tym razem głowy... Ciekawe, bo dokładnie rok temu, również latem miałam z tym problem, dostałam wtedy Locoid crelo (sterydzik, rzecz jasna), którego nie chciało mi się stosować, bo jak tu sensownie posmarować głowę? Wtedy wszystko samo zniknęło jesienią. Trzymam się nadziei, że w tym roku też tak będzie, gdyż z włosów sypie mi się naskórek, co wygląda tragicznie... Kolejne łuszczące się miejsca to kark, prawa skroń i powieki, które muszę od czasu do czasu potraktować Protopicem, bo również się łuszczą. I chyba doszła alergia na dezodorant - od jakiegoś miesiąca, niby nie swędzi, ale pojawiły się czerwone placki. Tak oto przedstawia się cudowna ewidencja...:(

Dietę eliminacyjną skończyłam - bez sukcesu. Trudno, wszystkiego trzeba spróbować. Nauczyłam się przynajmniej jeść nowe rzeczy, m. in. dowiedziałam że powinnam jeść dużo kaszy, bo jest zdrowa, cudowna i w ogóle (zdrowa czy nie zdrowa, nieważne, grunt że gotuje się prościej niż makaron i ziemniaki! Z tej okazji zakupiłam za chore pieniądze nieco kaszy "ekologicznej" na Targu Pietruszkowym - da się to jeść). I nie ciągnie mnie już tak do słodyczy - sukces. I dobrze, bo po wyrobach czekoladowych nadal ciężko mi dojść do siebie. Jako zamiennik pijam więc kawę z mlekiem, soki nie-z-koncentratu. 

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Moje wyniki badań

Moje wyniki badań alergicznych umieszczam głównie dla siebie, żeby nie musieć ich każdorazowo szukać w szafce (a czasem się zdarza, że jestem przecież poza domem, a wiedza ta przydałaby mi się).

Testy skórne (Allergopharma)
Czyli typowe testy z nakłuwaniem skóry i kładzeniem na rankę kropli alergenu.

Alergen Opis
Wynik
Altenaria tenius mikroskopowe grzyby pleśniowe
0
Cladosporium herbarum mikroskopowe grzyby pleśniowe
0
Aspergillus fumigatus mikroskopowe grzyby pleśniowe
0
Penicylium notatum Pędzlak – typowa zielono-biała pleśń występująca na owocach
0
Candida albicans Grzyb zaliczany do drożdżaków, składnik ludzkiej flory bakteryjnej
0
Latex

0
Sierść konia

0
Sierść świnki morskiej

0
Sierść królika

0
Sierść chomika

0
Trawy/zboża

8x8
Żyto

5x5
Drzewa I

0
Drzewa II

0
Chwasty

5x5
Sierść psa

4x4
Sierść kota

4x5
Dermatophagoides pteronyssinus Roztocze kurzu domowego
8x8
Dermatophagoides farinae Roztocze kurzu domowego
7x9

Testy płatkowe

Dwuchromian potasu ++ "Chrom", występuje w cemencie, skórzanych wyrobach, zielonych barwnikach (do ścian?!), klejach.
Parafenylodiamina

Mieszanka tiuramo

Siarczan neomycyny

Chlorek kobaltu

Benzokaina

Siarczan niklu + Nikiel. Występuje w większości elementów metalowych, biżuterii, jedzeniu - ogólnie praktycznie wszędzie - jeden z popularniejszych pierwiastków. Przy okazji blog o alergii na nikiel
Kiochinol

Kalafonia

Mieszanka parabenów

N-fenylo-N-izopropylo-4-fenylenodiamina + Antyutleniacz w czarnej gumie, oponach. Wniosek - wyprowadzić się z tego okropnie zanieczyszczonego miasta...?
Alkohole wełny

Mieszanka merkaptanów

Żywica epoksydowa

Balsam peruwiański

Żywica 4-tert-butyloformaldehydowa

2-Merkaptobenzotiazol

Formaldehyd

Mieszanka zapachowa I

Mieszanka seskwiterpenów laktonowych







niedziela, 7 czerwca 2015

[OK] Diprobase maść, Fenistil

Pisałam wczoraj o alergii na trawy, na którą nie działają leki antyhistaminowe.
Tak się składa, że obecnie biorę loratadynę (Loratadyna Galena, loratadinum 10mg), nawet 2x dziennie, oraz piję rozpuszczalny wapń (jakiś losowy ze sklepu, teraz: Calcium + witamina C, Polski Lek. Skład beznadziejny, ale poznęcam się nad nim w osobnym wpisie, jak zgromadzę większą ilość preparatów do porównania). Niestety spektakularnych efektów tego "brania" nie widać.

Spróbowałam też zachwalany Fenistil, przeciwświądową maść. Dla testu posmarowałam lewą dłoń i prawe zgięcie - jeśli chodzi o efekty, to raczej bez szału, świąd ustał raczej sam z siebie. Będę jeszcze testować. Plus jest taki, że przynajmniej ten żel mnie nie podrażnił, czego nie mogę powiedzieć np. o moim najnowszym natłuszczaczu polecanym przez lekarza, czyli...
Skład:
1 g żelu zawiera: 1 mg Maleinian dimetyndenu, chlorek benzalkoniowy, wersenian sodu, karbopol 974 P, wodorotlenek sodu 30%, glikol propylenowy, woda oczyszczona

Diprobase maść. Nakładana bardzo cienką warstwą natłuszcza nieźle. Co mnie jednak zaskakuje, gdy wyjdę posmarowana na zewnątrz - zdaje się że jest naprawdę dużo gorzej, niż jak pyłki atakują nawet bardzo przesuszoną skórę. Staram się więc nadkładać Diprobase tylko przed pójściem spać. Rano skóra jest naprawdę w bardzo dobrym stanie.
Skład:
1g maści zawiera: parafinę ciekłą, wazelinę białą

sobota, 6 czerwca 2015

Szaleję na powietrzu

Długi weekend czerwcowy spędzam z dala od miasta. I zdecydowanie szaleję. Rowery, spacery i mnóstwo nie do końca niezdrowego jedzenia (pszenicy, mleka, ciasta i chleba domowej roboty). Co ciekawe, o ile siedzę w domu, a nie na kwitnącej łące, zmiany na zgięciach są zupełnie OK (praktycznie znikają). Dłonie niestety nadal nieciekawe, z tendencją do sączenia się. Czyżby jednak moja alergia nie była nijak skorelowana z tym, co jem?
Gdy wyjdę na zewnątrz, nawet na krótki wypad, zaczyna się typowa alergia (pewnie na trawy) - spływający do gardła katar (czyli automatycznie ból gardła), pokrzywka z bąblami. I nie ma na to lekarstwa innego, niż ukryć się w pomieszczeniu - antyhistaminy niestety niewiele pomagają.

Góry :)

środa, 3 czerwca 2015

Tanie ciasteczka bezglutenowe

Przy okazji będąc w markecie na krakowskim Ruczaju, znalazłam tanie ciastka bezglutenowe, firmy Sante (sam market jest interesujący, stosunek produktów zdrowych i "modnych" do spożywczego chłamu znanego ze zwykłych sklepów jest naprawdę nieprzeciętny). Nazywają się "Ciasteczka owsiane z żurawiną, bez dodatku pszenicy". Jest jeszcze opcja ciastek czekoladowych, kokosowych i bez dodatków. Cena? Około 3-5 złotych za 135 gram ciastek, czyli dość przyzwoicie.



Skład - całkiem obiecujący: płatki owsiane, mąka owsiana, tłuszcz palmowy (trochę słabo), nierafinowany cukier trzcinowy (no, teraz każdy młody-piękny-zdrowy-z dużych miast na pewno to kupi;)), żurawina słodzona suszona (żurawina, cukier trzcinowy, mąka ryżowa, olej słonecznikowy), syrop glukozowy 4%, serwatka w proszku (mleko), substancje spulchniające: węglany sodu (czyli najpewniej E500 - soda kalcynowana - składnik OK), sól morska, ekstrakt słodu jęczmiennego, aromaty.


wtorek, 2 czerwca 2015

Sezon na rabarbar

Nadal trwa sezon na rabarbar, a jako Prawdziwa Blogerka Kulinarna, muszę przecież o tym wspomnieć. Co można zrobić z rabarbaru? Dużo dobrych rzeczy. 
A co prostego można zrobić z rabarbaru? Kompletne śniadanie, czyli gotowana kasza jaglana z rozgotowanym rabarbarem w roli sosu + kompot. Po umyciu i obraniu (?) gotuje się go krótko, w wodzie, z której można po dodaniu cukru zrobić znakomity kompot. 

Kompot z rabarbaru

niedziela, 31 maja 2015

Na spotkanie z alergią

Nie miał racji ten, kto twierdził, że nie mam alergii. Pojechałam wczoraj na rower, po paru kilometrach w miarę wyleczone ręce znowu zaogniły się, pokrywając typową pokrzywką z bąblami. Do tego szczypanie oczu, katar. Normalka. W sumie ucieszył mnie ten widok, bo wreszcie coś "znanego" - ot, zwykła alergia IgE - zależna, najpewniej reakcja na pylące teraz trawy (na które przecież zdiagnozowano mi uczulenie w zwykłym teście punktowym).

Nie dam jednak się zwariować, a żadna z chorób już mi jeżdżenia nie odbierze, bo rower to moja miłość:)

Takie sobie łany pylącej trawy, przez które musiałam się dziś przedrzeć, chcąc dotrzeć do skrzynki geocachingowej.

niedziela, 24 maja 2015

Trochę mniej niezdrowe przekąski

W temacie smakołyków jestem chyba ekspertem. Gdy jeszcze mogłam jeść czekoladę, potrafiłam zjadać jedną dziennie - przeważnie w ramach pocieszenia - a to że muszę się uczyć analizy matematycznej, a to że muszę zrobić jakiś projekt, a to że jest mi smutno i tak dalej. Myślę, że niejedna dziewczyna to zna;) Gdy zauważyłam, jak bardzo szkodzi mi czekolada, przerzuciłam się na ciasteczka, lody, mleczne desery... A teraz jestem na diecie bez mleka i pszenicy. I jak tu żyć? Nadal miewam napady nastroju pt. "muszę zjeść coś niezdrowego!". Może pora wybrać się na jakąś hipnozę, żeby wbili mi do głowy, że "jabłka są niezdrowe"?;)

Na szczęście zostały jeszcze galaretki, żelki, kukurydziane chrupki (tych akurat nie lubię) i... prażynki! 
Z prażynek "nadaje się" tylko jedna ich wersja - prażynki solone, firmy Intersnack. Inne mają glutaminiany sodu i inne dziadostwo. Te "tylko" masę tłuszczu (olej palmowy, skrobia ziemniaczana, grysik ziemniaczany i sól).


sobota, 23 maja 2015

Torcik galaretkowy

Długo szukałam przepisu na ciasto bezglutenowe i bezmleczne, niestety żadne nie wydało mi się wystarczająco proste;) Ostatecznie zdecydowałam się na warstwowy torcik z galaretki. Jest banalny w wykonaniu, ale nieco czasochłonny (trzeba czekać na stężenie kolejnych warstw). Dodałam owoce - plastry ananasa, kawałki mandarynki i cząstki granatu - są o tyle fajne, że nie opadają na dno, część z nich "unosi się" na różnych wysokościach galaretki. Na dno (lub raczej - do górnej warstwy) można dodać biszkopty (ja akurat ich nie jadłam) lub bezglutenowe ciasteczka.


Starałam się wybrać takie galaretki, które nie będą zawierać szkodliwych barwników (np. czerwieni koszenilowej). Teoretycznie te barwniki są OK...:

niedziela, 10 maja 2015

Ciasta bezglutenowe, bez jajek i mleka - linki.

Parę linków do ciast bezglutenowych. Z tego co niestety widzę, wszystkie te ciasta to po prostu sypana, upieczona  "papka" kaszowo-owocowa;) Żadnego z nich jeszcze nie próbowałam.
  • Szarlotka sypana - sypanka z kaszy i mąki kukurydzianej
  • Kruche jaglane ciasto z wiśniami sypanka, główne składniki: masło klarowane + mąka ryżowa + płatki z siemienia lnianego + płatki jaglane + mleko ryżowe
  • Ciasto amarantusowo-orkiszowe - kolejna sypanka, główne składniki: mąka amarantusowa, płatki owsiane / orkiszowe, mąka orkiszowa, kaszka manna orkiszowa, syrop daktylowy/ryżowy (nie wiem, co to jest)
  • Ciasto bananowe - bardzo mnie kusi, ale nie wiem, czy może być mąka nie-pszenna...
  • Brownie karobowe z malinami -  olej, melasa karobowa, mleko roślinne, mąka orkiszowa, karob w proszku.  

sobota, 9 maja 2015

Kasza jaglana z jabłkiem i cynamonem

Dziś zaprezentuję moje praktycznie stałe śniadanie, od kiedy jestem na diecie, czyli kasza jaglana z jabłkiem i cynamonem. Klasyczna potrawa znana raczej z ryżem, ale kasza jaglana podobno zdrowsza.

Skład:
  • Kasza jaglana (pół woreczka, 50g) - gotowana klasycznie w wodzie, 10 min + szczypta soli.
  • 1 rozgotowane jabłko (na dno garnka leję trochę wody, żeby się nie przypaliło i duszę pod przykryciem mniej więcej tyle, ile przygotowuje się kasza)
  • Przyprawy - cynamon, trochę cukru, czasem imbir i kurkuma. Dodawane na sam koniec. Cukier zdaje się lekko karmelizować:)
  • Jagody goji - do dekoracji. Kiedyś kupiłam, nie jestem przekonana o ich leczniczym działaniu, smakują trochę jak rodzynki, ale nie są słodkie. Szału nie ma, lepsza żurawina albo nasza polska porzeczka.


czwartek, 7 maja 2015

Karob

Zakupiłam karob (zmielone strączki z drzewa ceratonia siliqua, czyli mączka chleba świętojańskiego) i stosuję go w roli zamiennika kakao. Nie jest bowiem produktem alergizującym.

Swój karob kupiłam w sklepie Bakra, w formie proszku (250g za 12,50 zł) i melasy (450g za 16 zł), czyli formy "miodu". Widzę, że trochę przepłaciłam, bo w innych sklepach karob jest za 5 zł ;) W końcu jest to produkt dość popularnie stosowany w przemyśle spożywczym. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło - przynajmniej będę miała możliwość przetestowania produktu droższego. 

Z mlekiem ryżowym komponuje się świetnie - zwłaszcza melasa (2 łyżeczki melasy + trochę ciepłej wody, by ją rozmieszać + mleko ryżowe).

Niestety forma proszkowa jest dość gruba - opada na dno, trochę jak "prawdziwa" kawa zbożowa. Rozpuszcza się podobnie jak kakao z wiatrakiem.
Formę proszkową mieszam z mielonym siemieniem lnianym, bo całość i tak jest wtedy nieprzyjemną papką, a siemię powinnam pić.


Nie najgorzej sprawdza się również z waflami ryżowymi (w roli czekolady do smarowania/miodu).

W smaku karob jest bliższy raczej do kwasu chlebowego niż do kakao, ale nie narzekam - jest słodki i świetnie nadaje się do mlecznych napojów. Podobno pachnie jak robaki;) Mi osobiście zapach nie przeszkadza.

środa, 6 maja 2015

Mleko nie z mleka

Nie przepadam za mlekiem, ale ciężko bez niego żyć. Dodaje się je do naprawdę wielu potraw (można się o tym przekonać dopiero po jego wykluczeniu z diety). Alternatywą są mleka roślinne, a w szczególności "zbożowe". Wiadomo, gotując ryż czy kaszę, woda zmienia się w papkę. Tak, można z tego zrobić coś, co przypomina mleko.

Na razie bazuję na sklepowym mleku ryżowym Alpro Rice drink, które jest szatańsko drogie (w Kauflandzie - 11 zł za 1 litr). Ratuje je fakt, iż jest smaczne i że jest dozwolone w mojej diecie;) A z kawą (tak, wiem, nie mogę jej pić, ale w ciągu dwóch ostatnich tygodni mojej diety zdarzyło mi się dwukrotnie zgrzeszyć i wypić kawę z mlekiem ryżowym) - jest wspaniałe!

Podobno mleko takie można wykonać w domu. Będę musiała spróbować, bo cena sklepowego mleka jest naprawdę przygniatająca.

[Informacje niesprawdzone]
Przepisy z Mama-alergika-gotuje:
Domowe mleko ryżowe z płatków ryżowych + syropu z agawy/klonowego (buuu, kolejny wydatek) + gęste sitko + gaza
Domowe mleko owsiane z płatków owsianych np. górskich (uff, to jest tanie) + pasty z wanilii (wut?) + syropu z agawy/klonowego
i tu: Jak zrobić mleko owsiane

Z tych mlek można zrobić owsiankę, którą chętnie spróbuję, gdy moja dieta zostanie poszerzona:
Owsianka z płatków owsianych i mleka owsianego

Rety, na tym blogu jest tyle fajnych przepisów, że mogłabym na swoim zrobić "spis treści" tamtego;) Nie zamierzam tego robić, więc jeszcze wrzucę linka do sypanego ciasta: ciasto amarantusowo-orkiszowe i tym zakończę dzisiejszy wpis;)

piątek, 1 maja 2015

Książki

Zakupiłam dwie książki na temat żywienia.

Pierwsza z nich traktuje o diecie białkowo-olejowej wg dr Budwig. Może kiedyś spróbuję tej diety - ale najpierw planuję zrobić testy alergiczne IgG, aby dowiedzieć się, jak to w końcu z mlekiem u mnie jest.

Druga książka jest o diecie antyhistaminowej - przydatnej w alergiach, gdyż pozwala na unikanie histaminy w pożywieniu. Skoro bierzemy leki antyhistaminowe, to po co i tak dostarczać sobie histaminy w postaci pożywienia?

Obydwie książki zawierają sporo przepisów - super! Same wytyczne "nie jedz chleba!" to za mało - odbierają możliwości, nie dając alternatyw.


Lektury starałam się wybrać tak, aby stały za nimi jakieś autorytety, a nie "pierwsza lepsza blogerka". Autorem "Diety olejowo-białkowej" jest lekarz, krewny dr Budwig.
Autorką "Diety antyhistaminowej" jest Heide Steigenberg, kucharka, mająca na koncie kilka innych publikacji dietetycznych. Książka tłumaczona była przez lekarza, no i wydawnictwo nie jest raczej firmą krzak.

czwartek, 30 kwietnia 2015

[?] Balsam Szostakowskiego (Avilin)

Na fali poszukiwania ratunku dla swojej skóry, znalazłam w sieci artykuły na temat Balsamu Szostakowskiego, znanego dziś pod nazwą Avilin. Jest to substancja działająca jak opatrunek - jałowa, uniemożliwiająca rozwój bakterii, izolująca skórę od środowiska (uwaga, to samo mówi się np. o parafinie).

Jakoś niedawno udało mi się go kupić w formie sprayu. Przedziwna substancja. Pachnie "przemysłowo", kolor ma żółtawy, po napryskaniu jej na skórę, nie da się jej zmyć. Wszystko się do niej lepi. Jedyny benefit - z tego wszystkiego odechciewa się drapać;)

Nie wiem, na jakie stany mogłabym używać tego specyfiku. Może na rany. Na pewno nie na alergię skórną.

wtorek, 28 kwietnia 2015

Frytki z olejem z czarnuszki

Mój pierwszy wpis z serii kuchennych;) Do czego to doszło, że prowadzę blogaska kulinarnego... Ale do rzeczy.
Od kiedy z mojego jadłospisu zniknęło mleko, pieczywo, orzechy, czekolada, produkty przetworzone, żywię się marną kaszą z warzywami, której mam już dość. Podniebienie pieszczę więc - frytkami. Na kolację. Niezdrowo, ale jak smacznie. Moja dietetyk co prawda złapała się za głowę, jakie niezdrowe rzeczy w siebie wpycham. Ja jednak nadal myślę, że od czasu do czasu - czemu nie.

Jak przygotować?
Banalnie.
Frytki - normalne, mrożone, chociaż z dbałości o "tylko naturalne produkty" powinnam raczej sama zrobić z ziemniaków... Pieczone w piekarniku 10-20 minut, jak na opakowaniu przykazali.
Po wyjęciu frytek z piekarnika, obsypuję je przyprawą kebab-gyros* i dodaję trochę oleju z czarnuszki (olej z czarnuszki zakupiony na Targu Pietruszkowym, 15 zł za butelkę). Dzięki czarnuszce smak frytek jest fantastyczny - taki, jak lubię, czyli nieco "dziki" i tajemniczy.

Czarnuszka
Mawiają, że olej z czarnuszki jest dobry na wszystko i bardzo zdrowy. Może tak, może nie. Tu nieco treści na ten temat: Nigella sativa L. – związki czynne, aktywność biologiczna

Niestety, jak wynika z tego artykułu, smarowanie się olejem z czarnuszki nie przynosi jakiś wyjątkowych efektów:
"W celu ustalenia skuteczności 15% maści z olejem z nasion czarnuszki przeprowadzono próbę kliniczną z podwójnie ślepą próbą, kontrolowaną placebo, na 20 pacjentach z dermatozą atopową. Przez 4 tygodnie pacjentom aplikowano maść na jedną stronę twarzy, a placebo na drugą stronę. Ocenie poddano nasilenie zmian i swędzenie skóry. Mierzono także transepidermalną utratę wody, nawodnienie skóry i pH u wszystkich pacjentów. Na końcu badania przeprowadzano wywiad na temat działania maści oraz placebo na skórę. W wyniku badań okazało się, że żaden z badanych parametrów nie różnił się istotnie w grupie stosującej maść z olejem i placebo"

Spożywanie oleju również nie wpłynęło na egzemę atopową (czyli AZS):
"(...) u osób dorosłych, zmniejszeniu ulegał katar, nie notowano jednak istotnej poprawy w objawach astmy i egzemy atopowej, poziom triglicerydów i LDL cholesterolu nieznacznie się obniżał, niewiele wzrastał poziom HDL, podczas gdy subpopulacje limfocytów, poziom kortyzolu endogennego i uwalnianie ACTH pozostawały bez zmian."

Czarnuszka wykazuje natomiast działanie przeciwzapalne, przeciwbakteryjne, przeciwgrzybicze, przeciwwirusowe

Reasumując: może czarnuszka nie wyleczy mnie z AZS, ale jest dozwolonym dodatkiem o bardzo intrygującym smaku.

czwartek, 23 kwietnia 2015

[OK] Maść konopna

Pierwszy mój artykuł z serii kosmetycznych poświęcę maści konopnej, czyli mojemu całkiem nowemu odkryciu.

Maść konopną poleciła mi znajoma, która zmagała się z alergią (nie znam szczegółów) oraz nieco zakręcona pani sprzedawczyni w sklepie zielarskim.

Moja maść konopna.

Mój egzemplarz jest z czeskiej firmy Topvet: "Hemp seed oil - Konopna mast 70%". Na odwrocie można przeczytać następujący opis (nieco polskawy - czyżby Google Translator? Przeredagowałam go odrobinę, bo wstyd cytować):

"Olej konopny jest przeznaczony do stosowania przy problemach skórnych takich jak egzema i świąd skóry. Korzystny dla skóry suchej. Olej konopny jest bogaty w nienasycone kwasy tłuszczowe (kwas linalova alfa-linolenowy i gamma-linolenowy). Zwiększa liczbę ceramidów w skórze, co zwiększa jej naturalną funkcję barierową. Nawilża i regeneruje."

W konsystencji maść jest dość twarda. Nie jest to lejący się emolient, którym posmarujemy sobie plecy. Początkowo nie wiedziałam, jak się za tą maść zabrać, smarowałam się więc całym pudełkiem;) Później odkryłam, że dobrze się sprawdza, by przejechać po prostu paznokciem po powierzchni maści - na płytce odłoży się pewna ilość kremu. Czyli do stosowania raczej na małych powierzchniach. Na skórze trzyma się dobrze, tworzy tłustą warstwę, nie ściera się. Możliwe, że lekko redukuje świąd - tak czy inaczej, smarowanie się tą maścią np. w pracy, pozwala mi przetrwać dzień.

Hello world!

Cześć!
Założyłam bloga (nie wiem, który to już w mojej historii;)), aby towarzyszył mi w mojej drodze do zdrowego życia.

Mam AZS - atopowe zapalenie skóry. Poza tym mam milion innych i o wiele ciekawszych rzeczy (na przykład kilka fajnych rowerów:)), ale na łamach tego bloga będę się koncentrować raczej na aspektach zdrowia, kuchni i postępów w leczeniu tej dziwnej choroby. Chociaż o rowerach też pewnie napiszę:)

O AZS przeczytałam kiedyś inny fajny cytat (na Sio AZS-ie!): "To nie jest wirus ani bakteria. To AZS. To Twój nowy styl życia, który wywróci Twój Świat do góry nogami". Ciężko się z tym cytatem nie zgodzić, zwłaszcza po lekturze n-tej strony, poświęconej temuż tematowi...

Tak w ogóle to nie znoszę ani gotować, ani się kremować (większość życia spędziłam o mydle, szamponie, dezodorancie i paście do zębów w roli kompletu moich kosmetyków - do dziś pamiętam zdziwienie znajomej, która zaczęła wypytywać mnie, jakiż to kosmetyków używam, że mam taką ładną cerę...), no i nie jestem eko-oszołomem.

Ładne kwiatki z tym azs...